Rozmaitości

Asma Assad: Od „róży na pustyni” do międzynarodowego pariasa

Przemiana Asmy Assad z wychwalanej angielskiej „róży na pustyni” w międzynarodowego pariasa jest przedmiotem nowej medialnej analizy po upadku reżimu Assada w Syrii.

Entuzjastyczny profil żony byłego prezydenta Baszara al-Assada opublikowany w marcu 2011 roku w Vogue, na kilka tygodni przed Arabską Wiosną i później usunięty, podkreśla zniszczenie jej reputacji, jak donosi Daily Mail.

Profil w numerze „Power Issue” opisywał urodzoną w Londynie absolwentkę informatyki jako „na misji stworzenia latarni kultury i sekularyzmu” na Bliskim Wschodzie.

„Pierwsze wrażenie o Asmie Assad to ruch: Zdeterminowany krok przez przestrzeń z błyskiem czerwonych podeszw” – napisano.

„Szczupła, długonoga piękność z wytrenowanym analitycznym umysłem, która ubiera się z przebiegłą skromnością” podobno chciała, aby syryjska młodzież przewodziła modernizacji, stając się „aktywnymi obywatelami”.

Jednak wkrótce po opublikowaniu profilu, ona i jej mąż stali się publiczną twarzą brutalnego tłumienia protestów, które zakończyły się 13-letnią wojną domową w Syrii, prowadzącą do ponad 600 000 zgonów i przesiedlenia milionów ludzi.

Asma Assad zwróciła się do londyńskiej kancelarii prawnej Carter Ruck, gdy wybuchła wojna domowa. Gazety, które relacjonowały sprawy rodziny, otrzymywały groźby, ale nic nie mogło zapobiec temu, by ona i jej mąż stali się międzynarodowymi pariasami po tym, jak siły reżimu przeprowadziły serię ataków chemicznych na cywilów.

Vogue usunął profil „róży na pustyni” po tym, jak wyciek e-maili WikiLeaks ujawnił, że wydała 318 000 dolarów na luksusowe meble w pierwszym roku wojny domowej. Amerykańskie szacunki określają majątek rodziny Assadów na 2 miliardy dolarów.

Asma Assad została objęta sankcjami USA w 2020 roku i opisana jako jedna z „najbardziej znanych wojennych spekulantów” w Syrii.

Była pierwsza dama posiada co najmniej 18 luksusowych apartamentów w dzielnicy wieżowców w Moskwie, gdzie ma rozpocząć nowe życie na wygnaniu wraz z mężem.

Related Articles

Back to top button